Każde zagadnienie ma kilka twarzy.
Kiedy czytam o spadku importu samochodów używanych, to mam mieszane uczucia. Import spadł dramatycznie, to fakt – ponad 30%, ale nadal jest szokująco wysoki – ok. 700 tys. w 2009 roku, podczas, gdy nowych samochodów sprzedaje się rocznie ok. 300 tys.. Przez ostatnie kilka lat, import samochodów używanych był ponad 3 razy większy niż sprzedaż nowych. W ubiegłym roku ponad dwa razy większy.
Jak się pomyśli o rynku samochodów w Polsce to jest taki, o jakim pisało się w słynnym dla branży motoryzacyjnej roku 1999 (kiedy sprzedaż nowych samochodów przekroczyła 600 tys.) – czyli, że już niedługo Polska dogoni Hiszpanię i będzie sprzedawać powyżej miliona samochodów rocznie. Sprzedaje się w Polsce od dłuższego czasu ponad milion samochodów rocznie, tyle że w innej proporcji wiekowej niż nam się wydawało czy marzyło.
Czy to dobrze? Mówi się, że Polaków nie stać na nowe samochody, ale czy jesteśmy biedniejsi niż w 1999 roku, kiedy kupiliśmy ponad dwa razy więcej nowych samochodów niż dzisiaj?
Pisze się o spadku do kasy skarbu państwa wpływu z akcyzy za import używanych samochodów, a kto zna wielkość wpływów podatkowych ze sprzedaży nowych samochodów?
Mówi się o utracie pracy przez prywatnych importerów, zdarza się czytać o ewentualnych zwolnieniach w fabrykach samochodów, ale kto czytał, że dealerzy samochodowi zatrudniają łącznie ponad 30 tys. osób i ich praca może być zagrożona?
Mówi się o ochronie środowiska – kto wie ile Polskę będzie kosztowała utylizacja sprowadzonych samochodów, bo tylko 20% z nich jest w wieku do 5 lat? Nie jest to ani modny ani wygodny temat, bo nie dotyczy „dzisiaj” tylko „jutro”.
A czego nam brakuje by odwrócić proporcje – 700 tys. nowych samochodów, 300 tys. używanych? Na pewno szerszej perspektywy – czy na pewno chcesz użyć własnej gotówki na zakup? Czy zastanawiałeś się nad sumą kosztów posiadania i użytkowania samochodu? Upewnij się, że znasz zasady leasingu z opcją serwisową; policz pięć lat nowego i używanego samochodu w eksploatacji – liczyliśmy, podobne; a liczysz koszt swojego czasu?
Trudno o równowagę, ale może warto rozważyć inne opcje.
Dodaj komentarz