Ostatnio parę razy zamieniałam się z klientami samochodami na week-end. Klienci chcieli przetestować Opla Insignia z silnikiem diesla w automacie, ja miałam okazje pojeździć samochodami różnych marek.

Bardzo ciekawa sprawa, dostrzegam coraz mniej różnic między markami, coraz lepsze wyposażenie, podobne sylwetki i potwierdza się, że każda marka ma naprawdę fajne auta. Warto korzystać z takich lub innych jazd testowych czy próbnych – dopiero w czasie jazdy odkrywasz prawdziwy samochód, samo oglądanie to tylko estetyka i powłoka. Czasem ślepi na możliwości i rozwiązania nawet nie zaczynamy myśleć co tak naprawdę chciałbym lub mógłbym mieć w swoim nowym samochodzie – a przecież samochód kupujesz na kilka lat.

Po kilku week-endowych zamianach wiem z czego w aucie nie chciałabym zrezygnować, brakowało mi:

– najbardziej samozmieniających się świateł – nazywam to „choinką”, w trybie automatycznych świateł, samochód sam zmienia światła z krótkich na długie – nawet na bardzo krótkich odcinkach drogi – rewelacja, ogromna wygoda, a i bezpieczniej.

– automatycznej skrzyni biegów, szczególnie w Warszawie, gdzie wiele korków, przy automacie można nawet poczytać, masz ręce wolne, zero stresu przy stromych, mało wygodnych wjazdach / wyjazdach z parkingów podziemnych.

– czujników parkowania – tył i przód i boki – potrafię zaparkować bez czujników, ale po co się męczyć i stresować? mamay coraz ciaśniejsze parkingi, wielu pieszych, dzieci na uliczkach osiedlowych – czujniki dają mi większy komfort.

– wygodnego fotela kierowcy – mam kilka regulacji ustawień, w tym lędźwiową, dodatkowy wysuwany element, wydłużający siedzisko, co przy długich nogach wyraźnie pomaga; ogrzewanie fotela kierowcy i pasażera odkryłam i doceniłam przy obecnych ujemnych temperaturach.

Ciekawa już jestem jaki kolejny model będę testowała.