Pytanie od dziennikarki:
Statystyski, które dostałam z WORD-ów potwiedzają, że w dużych miastach (Wrocław, Warszawa) zainteresowanie egzaminami na kategorię B spadło o 30-40 proc. w roku 2010 w por. z rokiem 2009, co przede wszystkim ma związek z demografią i kryzysem gospodarczym.
W związku z tym chciałabym Panią poprosić o opinię, czy ten spadek będzie miał przełożenie na branżę delearską, czy budzi to w Państwa środowisku niepokój?
Droga Pani
Na zagadnienie mniejszego zainteresowania prawem jazdy patrzę z długoterminowej i kilkupoziomowej perspektywy; od kilku lat zauważamy spadek przebiegów w obsługiwanych samochodach klientów indywidualnych, wielu wydłuża czas użytkowania samochodu, bo mają auta w doskonałej kondycji i z niskim przebiegiem, brakuje więc oczywistego bodźca do zmiany; nie jestem przekonana, że to tylko kwestia demografii i spadku gospodarczego, choć to pewnie też; generalnie, powoli, acz jednak, zmienia się podejście do użytkowania środków transportu, głównie wśród młodych ludzi; wraz z pojawieniem się tanich linii lotniczych, szybszych połączeń pociągiem, tańszych aut w wynajmie krótkoterminowym, tanich taxi typu przewóz osób, ale także metra w Warszawie, a nade wszystko nowego trendu „bywania w mieście”.
Samochód nie jest już jedynym i niezbędnym środkiem transport; wielu młodych ludzi nie liczy już dni do daty, kiedy może sobie zrobić prawo jazdy; osobiście znam takich, świadomie mówią, że żyjąc w mieście własne auto nie jest im potrzebne, zatem i do prawa jazdy nie muszą się spieszyć; czy to przełoży się na branże? Czy obawiam się tego?
Przez najbliższe lata, w mojej ocenie, nie będzie to zauważalne, bo nadal rośnie liczba użytkowanych aut w pojedynczej rodzinie, co
skutecznie równoważy opisane trendy; zapas z posiadanymi prawami jazdy jest spory; ale długoterminowo będą zmiany, nie tylko w naszej branży; wierzę jednak, że spokojnie nastąpi ewolucja do nowych trendów.
Dodaj komentarz