Pierwszy raz pojechałam na południe Europy samochodem. Jakoś do tej pory nie miałam odwagi na tak długą jazdę. Było spokojnie, wygodnie i zadziwiająco szybko.
Przed wyjazdem zapytałam nasz dział ubezpieczeń co trzeba ze sobą zabrać, poza ubezpieczeniem. Apteczka, kamizelki dla wszystkich pasażerów, łańcuchy, zapasowe żarówki (Austra potrafi podobnież być kosztowna, gdy tego nie masz).
Opel Insignia spisał się doskonale, a co zdecydowanie podniosło komfort wyjazdu?
1. Tempomat (cruz control) – przy kilkunastu godzinach za kierownicą, możliwość prowadzenia samochodu jednym lub dwoma palcami, zamiast non stop naciskać na pedał gazu jest niezwykle wygodne;
2. ABS i pozostałe dziwne skróty naprowadzające samochód na właściwą drogę – parę razy poczułam jak pracują, na śliskich powierzchniach doskonała pomoc;
3. Nawigacja – oj duża wygoda, szczególnie informacje o korkach, ale także dojazd do apartamentu znajomych po zadanym adresie czy do knajpki na pizzę;
4. Audiobooki – „Mikołajek” czytany przez ojca i syna Stuhr jest fantastyczny.
Brakowało mi 4×4 – teraz już wiem po co mamy w ofercie Opla Insignię z napedem na cztery koła, jeszcze większa przyczepność, a tegoroczna zima pokazuje, że wykorzystanie może wzrosnąć.
Ogólnie, jestem pewna, że wycieczki na dłuższe trasy staną się stałym elmentem naszych urlopów.
Dodaj komentarz