Lubię czytać, a mój mąż czyta jeszcze więcej ode mnie. Nasza biblioteka domowa stale się powiększała, a do iluś pozycji po przeczytaniu nie planowaliśmy wracać. Szukalismy więc drogi do przekazania książki w tzw. „dobre ręce”. Zaczynaliśmy od wymiany między znajomymi, potem kilka kartonów książek przynieśliśmy do pracy w spontanicznej akcji „kto chce niech bierze”, a potem odkryliśmy ponownie instytucję biblioteki publicznej.
W bibliotece są nawet najnowsze książki, także dla dzieci, gazety, poradniki i pozycje biznesowe. Kilka książek, po wypożyczeniu i zapoznaniu się zapragnęłam mieć na własność – księgarni u nas dostatek, więc problemu nie było.

W „naszej” bibliotece publicznej są także pozycje po angielsku, audiobooki (o ile milsza jest teraz droga do pracy czy dowolny dłuższy wyjazd) i filmy. Jest też regał „podziel się swoją książką” – możesz przynieść tam pozycje ze swojej biblioteki domowej, możesz z tego regału wziąć co ci się podoba.

Sumując – lubisz czytać, oglądać, słuchać? Znajdź najbliższą, „swoją” bibliotekę publiczną – gorąco zachęcam.